I kto tu rządzi ? (felieton opublikowany w Dzienniku Polskim, autor: Wanda Papugowa, psycholog)

Tekst:

Obserwacja relacji rodzinnych, oraz funkcjonowania nauczycieli wobec uczniów, pozwala zauważyć różne sposoby sprawowania władzy. Z prawa naturalnego, wskazującego, że to mały ma dorosłego słuchać, choćby dlatego, że mu to ułatwia życie gdy jest mały, nie wynika jednak, że duży umie o realizację tego prawa zadbać. Deklaracje matek, które brzmią: ”mojemu dziecku niczego nie mogę odmówić”, są właśnie przejawem oddania władzy i bezrefleksyjnego kształtowania nieprawidłowości wychowawczej. Ze strony dziecka nie ma intencji do przejęcia władzy; bo ono potrzebuje silnego dorosłego, który ustala normy postępowania i sprawuje kontrolę nad ich realizacją. Jeśli jednak dostaje od swojej matki gotowość do służenia i zapewnienia wszelkich zachcianek nie ma na to wpływu. Może tylko przyjąć to co dostaje. Matka, a niejednokrotnie całe otoczenie dorosłych, w ten sposób oddaje obszar kontroli swego zachowania w ręce małego dziecka. Jak wygląda realizacja własnych celów, czyli sprawowanie władzy na mocy uzyskanej kontroli można zaobserwować w serialu „Super niania”. Sytuacje takie występują niestety nie tylko w filmie. Dziecko, które ma władzę nad dorosłymi, które zamiast ładu społecznego dostało chaos, funkcjonuje właśnie w chaosie. Nie ma poczucia bezpieczeństwa, nie wie co dobre, co złe, nie ma oparcia, którego mu potrzeba, nie ma również odniesienia do innego, „normalnego świata”, bo takiego nie zna. Dostosowuje się więc do tego co dostaje; w przejawach złości, agresji, rozkapryszenia, lub nawet apatii spowodowanej nadmiarem otrzymywanych dóbr. Analizując mechanizm przejmowania kontroli i władzy przez małe, a nawet bardzo małe dzieci zauważyć można swoiste „przejawy czci” oddawanej przez rodziców własnym dzieciom. Początek tej bałwochwalczej relacji ma miejsce w chwili zobaczenia cudu powstawania nowego życia. Niewątpliwie podglądanie nienarodzonego za pomocą USG jest, poza istotnymi względami medycznymi połączone z ciekawością i daje możliwości zobaczenia cudu. Wobec cudu pojawia się reakcja zachwytu, a nawet gotowość oddawania czci. Towarzyszy temu utrwalony obraz, zdjęcie z USG, które wywołuje w matce wielkie przeżycie. Po narodzinach następuje utrwalenie pierwszego krzyku, pierwszego dnia w domu, a potem wszystkich pierwszych przejawów istnienia. I tak w blasku aparatów, kamer, wszystkich nienazwanych rejestratorów utrwala się stosunek dorosłych do „cudownego małego”, stosunek, który niepostrzeżenie przeradza się w cześć i chwałę. Niestety, realizacja wychowania w kontekście bałwochwalczej relacji przejawia się głównie usuwaniem przez dorosłego wszelkich możliwych trudności, co w efekcie pozbawia dziecko samodzielności, odpowiedzialności i radości czerpanej z twórczego działania. Na dalszym etapie może, u konsekwentnych rodziców, ujawnić się gotowością do wyręczania ze wszystkiego, a więc i obowiązków szkolnych, co już jest prostą drogą do wyuczonej bezradności, bierności i lenistwa. Ten obraz zawiera istotny element braku szacunku osób dorosłych do samych siebie i do własnego dziecka. Szacunek bowiem powoduje, że traktujemy siebie serio, wymagamy od siebie i innych i nie godzimy się z rolą niewolnika. To szacunek do dziecka przejawia się stawianiem mu wymagań, kolejnych wyzwań, których pokonywanie daje poczucie własnej wartości i wartości w oczach dorosłych. Traktowanie dziecka z przesadną czcią i bez wymagań może pozbawić go umiejętności życia w szacunku i godności. Takie „królowanie” małego odbywa się bowiem nieprawnie, bez autorytetu i jest skazane na klęskę. Przejawy czci wobec dziecka niestety przenoszą się z domu rodzinnego także na przedszkole i szkołę. Indywidualizacja w nauczaniu, pojmowana przesadnie, prowadzi nauczycieli do lęku przed samodzielnymi decyzjami mającymi na celu normalną regulację ładu społecznego. Postawienie problemu przez nauczyciela: „co robić, gdy dzieci się biją i czy można im tego zakazać” jest przejawem bezradności i utraty kontroli osób dorosłych wobec dziecięcego zachowania. Jest niestety również przejawem braku kompetencji wychowawczych. W społeczeństwie konsumpcyjnym jednym z kryteriów statusu społecznego stało się posiadanie coraz doskonalszych urządzeń medialnych. Dzieci są doskonale zorientowane w tej dziedzinie i to one podpowiadają co chcą otrzymać w prezencie komunijnym. Dorośli się temu poddają i pokornie spełniają oczekiwania swoich „małych władców”. Bardzo często wręczony prezent jest dla rodziców kłopotliwy, bo nie umieją się nim posługiwać. Jeśli w ten kontekst wkradnie się lęk dorosłego, oddaje on dziecku nie tylko cześć, ale pole do działania w nowej dziedzinie. A to może prowadzić do utraty szacunku dla siebie i wycofywania się z roli rodzica, czy wychowawcy. Tymczasem prawdą jest, że dziecko postrzega dorosłego jako eksperta niezależnie od tego, czy coś umie, czy też nie. Autorytet osoby dorosłej jest niepodważalny, nie ma powodu, aby poddawać go weryfikacji w oparciu o umiejętności posługiwania się sprzętem komputerowym. Nie oznacza to jednak, że nie należy dbać o swój rozwój i pozostawać w tyle wobec nowoczesnej techniki medialnej. Nie należy jedynie oddawać należnej władzy, która jest władzą autorytetu osoby dorosłej potrzebną dziecku do prawidłowego rozwoju. Odpowiedzialność za przebieg relacji w rodzinie i w szkole spoczywa w większym stopniu na osobie dorosłej, która jest dla dziecka wzorem do naśladowania i to, jaki jest to wzór, stanowi o sposobach funkcjonowania dziecka. Sprawowanie kontroli przez odpowiedzialnych dorosłych ma prowadzić do stopniowego brania odpowiedzialności przez dziecko za sprawy, które są na miarę etapu jego rozwoju i możliwości realizacji. Poprzez kontrolę zewnętrzną osób dorosłych, dziecko nabywa nawyków systematyczności, realizacji zadań w ustalonym porządku, poszanowania harmonii i ładu społecznego. Zewnętrzny ład w postaci regularnych posiłków, odpowiedniego czasu na sen, wypoczynek, odrabianie zadań, właściwej pory na zabawę jest istotnym regulatorem prawidłowego funkcjonowania psychofizycznego. Z zewnętrznego, uporządkowanego świata kształtuje się nawyk harmonijnego funkcjonowaniu, który stopniowo przechodzi w normę. Oddawanie kontroli nad sprawami tego świata przez odchodzących jest zjawiskiem naturalnym i do dorosłych należy przygotowanie młodych do przejęcia tej kontroli. Jednak słusznym jest, jeśli to oddawanie kierowane jest w ręce odpowiedzialne i do przyjęcia przygotowane. Dorosły, który pełni rolę wychowawczą jest dla dziecka kimś bardzo ważnym. Nie dlatego, że na to zasłużył, że coś ważnego zrobił, ale dlatego, że jest. Może tę rolę pełnić odpowiedzialnie, szanując siebie i dziecko, a może też nie zauważyć, że słowo szacunek ma swój realny wymiar. Na pytanie kierowane do rodziców „czy szanujesz swoje dziecko?” najczęściej nie ma odpowiedzi. Wydaje się, że nie szanuje siebie ten, kto w kontekście swojej drobnej nieumiejętności poddaje się, ktoś kto nie wykazuje odpowiedniego starania, zapomina o swojej godności i nie przyznaje sobie prawa do decyzji w sprawach, które od niego powinny zależeć. Nie szanuje siebie także i ten, kto nie stawia sobie i innym wymagań, godzi się na to, że „nie wie, nie umie”, chowa się za parawanem schematu funkcjonowania, albo oddaje władzę w niepowołane ręce.

«